Kiedyś moi drodzy, co tu dużo gadać
chciałam o czymś pisać, bajki układać
Rymować przed innymi w ukryciu
trochę o sobie, lecz więcej o życiu
Niestety, ten czas tak szybko leci
nie wiem kiedy wyrosły moje dzieci
Kwiaty więdną, woda paruje, deszcz pada
a mnie coś do ucha, gada wciąż gada
Sama nie wiem po co ciągle coś piszę
co raz gorzej przecież ptaki słyszę
Jak szumią drzewa i traw kłosy
nie spotykam zimnej, rannej rosy
Wianków ju dawno nie plotę
zapominam jak się śpiewa rotę
Nieprzespanych nocy nie liczę
Ot, zwolniły mi się tryby życia
wystarczy woda do leków popicia
Patrzę czasem przez szyby na ulicę obok domu
myślę wtedy co pisać i komu?
Przecież samo życie, to wielkie pisanie
samo się pisze, gada jak gadanie
Plecie się, baje, idzie, przystaje, soli i słodzi
czasem przycupnie, a czasem gniew rodzi
Jak mu się podoba tak się rządzi
wodzi za nos i mąci, mąci
A co tam, niech się samo dalej pisze
ja mu przecież i tak wiszę...
A może coś jeszcze napiszę?