Czerwone liście leciutko spadają,
kropelki deszczu swój taniec mają.
Wietrzyk łobuziak znów dokazuje,
pod parasolem jesień się snuje.
Pan z Panią mocno wtuleni,
wyszli na przeciw Pani Jesieni.
Oboje siwi jak gołąbeczki,
babiego lata łapią niteczki.
Swych lat nie pamiętają,
każdą jesień mocniej kochają.
Dziękują Bogu, za te minione
i te co im przeznaczone.
Jesień i jesień życia dobrze się znają,
Pan z Panią na nie czekają.
Sami przecież są jesienią
i już tego nie odmienią.